winston mc anuff

Brain Damage – „Walk The Walk”

Brain Damage – „Walk The Walk”

bd_wtwPo genialnej płycie, jaką Brain Damage wydał z Vibronics, przyszedł czas na kolejną. Początkowo przeraziła mi ilość wokalistów (nagrywanych w legendarnym studio Harry J na Jamajce), jaka miała zagościć na rytmach stworzonych przez Martina. Już od pierwszych minut okazało się, iż moje obawy były zbędne, a krok Brain Damage w bardziej klasyczne, korzenne dźwięki był bardzo dobrym krokiem – choć od pierwszych przesłuchań trochę brakowało mi tego rozpoznawalnego mrocznego klimatu produkcji. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane po odkręceniu głośności prawie na full, wtedy rozpoczęła się moja mentalna podróż na Jamajkę w dubowym, francuskim stylu. Już na wstępie moją czujność usypia wielki mistyk Nyabinghi Ras Michael w oryginalnym stylu roots&culture, jako drugi genialnie wpasowuje się w rytm również legendarny Kiddus I z którym chcę się śpiewać refren „Yes me Vamp Dem”, do tego mamy rytm z wgniatającą w ziemie linią basu, po prostu miód na uszy. Kolejny artysta, który podołał niezwykłemu zadaniu poskromienia ostrego rytmu Brain Damage to Winston Mc Anuff, który niczym dobry rocznik Bordeux rozpieszcza zmysły, podobnie jak genialny Horacy Andy w „Mama Words”, gdzie ukazuje wszystkie wokalne atuty, a Martin uzupełnił muzykę wpływami Bliskiego Wschodu i wielością efektów, pogłosów. Dochodzimy do dania głównego tej podróży –  Willi Williamsa, który jest dumny z młodych, jak Francuzi ze swego wina, a to dopiero przedsmak tego co nasz czeka dzięki „Fyah bun”, gdzie ogień rozpala niczym dobry koniak. Znów wraca do nas legendarny Horacy Andy, pływający po rytmie, w którym ręce maczał Harry J, w tle zaś słychać odgłosy ptaków i niesamowite efekty pogłosowe. Nastrój, który nas opętał to niezwykła radość, więc nic stanie na przeszkodzie by wraz z Winstonem pobujać się w rytm „Birthday song” i przejść do deseru z Kiddus I, a zakończyć ta płytę z niepowtarzalnym Ras Michalem pokazującym czym jest prawdziwe dub poetry.

Na tym albumie znajdziemy tu esencję dubu, a przede wszystkim jest to ona dla wszystkich tych, którzy z jednej strony uwielbiają roots śpiewaków a nie do końca rozumieją współczesny dub; z drugiej strony ci którzy, jeszcze nie znają muzyki roots dzięki nowoczesnemu podejściu Braina Damage do tematu mogą wejść w jej mistyczną krainę . Zdecydowany kandydat do płyty roku!

Linki:

Home




Posted by Bedi in Recenzje