Aba Shanti-I to postać dla mnie szczególna. W zasadzie od niego na nowo odkryłem znaczenie słów „sound system”. Jak? W 2005 roku pierwszy raz byłem na Nothing Hill Carnival w Londynie. Jest to taki festyn w dzielnicy Londynu, podczas którego promowana jest kultura karaibska – imigranci organizują parady i wystawiają na ulicę potężne głośniki, gramofony, konsolety oraz tonę innego sprzętu no i dają czadu. Muzycznie – dla każdego coś miłego – Reggae, Ragga, Roots, Dub, Dancehall, Hip hop, Ska, Soul, Soca, R&B, Boogie, Drum & Bass, House, Garage… i te tysiące watów nagłośnienia, które wprawiają w drżenie całą okolicę. Przechadzając się po karnawałowych ulicach w końcu dotarliśmy z załogą do Aby, ale już zwijał sprzęt. Nic to, pomyślałem, następny rok muszę tu być znów…
No i byłem, tym razem uderzając od razu pod sound system Aba Shantiego. I to było to – ściana potężnych głośników generowała dźwięk, który powodował niesamowitą pulsację. Nieważne, czy puszczał akurat rootsową piosenkę, czy jakiś stricte dubowy kawałek – wszystko miało taką wibrację i moc, że mi szczęka opadła. Nie wspominając o basie, który zmiatał z chodnika..Od tego momentu koniec – rodzime imprezy pozostawiały niedosyt. Aba prezentował to, czego chciałem słuchać, robił to w odpowiadający mi sposób i na odpowiednich zabawkach…
Dość wspominek ;), czas na konkrety.
Po pierwsze – Aba Shanti-I – to „I” na końcu to nie jest jedynka, tylko „I” od „ja”. Czyli jego nazwę wymawia się jako Aba Szanti Aj po naszemu. Aba został wciągnięty w roots&culture przez swojego ojca Allana, który miał swój sound system. W latach 80 Aba był śpiewakiem w sound systemie Jah Tubby’s, występował wtedy pod ksywą „Jasmine Joe”. Kiedy raggamuffin zaczęło grać pierwsze skrzypce w muzyce jamajskiej, sound systemy grające roots reggae zaczęły tracić popularność i niewiele pozostało wiernych swojej pierwotnej stylistyce. Ale nie Aba Shanti-I. Zadebiutował na festiwalu w Leicester w 1990 roku i przez kolejne lata zdobywał coraz większe uznanie jako soundman i dubmaster, grając dubplate’y oraz muzykę swojego brata – Blood Shanti’ego (jest on bębniarzem i wokalistą w zespole Shanti-Ites). Wraz z nim i przyjaciółmi prowadzą wytwórnię Falasha Recordings i jak sami piszą o sobie „we don’t segregate, we integrate” – jego sesje przyciągały (i nadal przyciągają) bardzo różnorodną publikę, nie tylko rastafiarian.
Aba Shanti-I jest operatorem sound systemu i zarazem prawdziwym mistrzem ceremonii – jego magnetyzm, przekaz oraz toasting przykuwają uwagę publiki i budują hipnotyczną atmosferę przesyconą pulsacją. Zostało to dostrzeżone i docenione nie tylko przez słuchaczy ale i różnych twórców filmów – Aba bardzo często pojawia się w materiałach o dubie i scenie sound systemowej w Wielkiej Brytanii.
Warto także wspomnieć, że Aba Shanti-I jest także inżynierem dźwięku i zajmuje się miksem utworów swojego brata oraz innych artystów.
Aba Shanti-I gościł już w Polsce na festiwalu One Love Sound Fest w 2006 roku oraz na Indepndent Dub Day 2009.
A tutaj w swoim żywiole, na Nothing Hill Carnival. W tle kapitalny Wayne McArthur i jego „Victory Dance”:
P.S.
Trochę moich zdjęć z Nothing Hill Carnival można obejrzeć w galerii Dub Photos na naszej stronie.