Dub Club wystartował.

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Miniony piątek. “The weekend has landed […]“, tysiące młodych (i tych przeżywających drugą młodość) rusza w tango, oczekując być może tego, co Jip w Human Traffic. Ale jest pewien odsetek ludzi szukających innego klimatu, który też zresztą można zobrazować odwołując się do filmu:




I w ten piękny, rozpoczynający weekend dzień, ta grupa też miała gdzie się podziać – Dub Club wystartował.

Po wejściu do klubu na dużej sali przywitał mnie podmuch basu generowanego przez rozbudowany ostatnio sound system Roots Revival. 8 scoopów dbało o to, aby nie zabrakło  Bass Culture  w powietrzu, dosłownie. Na górnej sali Syntopa i KGS też na nagłośnieniu niestandardowym – paczkach Jah Love. CDQ wypełniony dźwiękami przepuszczanymi przez dużo kilogramów pasji do  brzmienia, swojego. I tak ma być, w końcu nie lubimy tego. Kochamy to.

W klubie bardzo dużo młodzieży, i to takiej, przy której ja czuję się lekko starawy. I to jest bardzo pozytywne zjawisko (to znaczy ta młoda młodzież, nie moje starzenie się). Zaważyłem również osoby, które chyba pierwszy raz doświadczyły potraktowania 17 kilowatami dźwięku. Być może jedna osoba słuchająca reggae wzięła kolegów i koleżanki. Ich miny przy spojrzeniu i podejściu do ściany głośników – bezcenne, takie “co to jest???” połączone z ucieczką, bo Gilo właśnie bas odkręcił. Pozytywne jest, że część z nich została na dłużej. Byliście też Wy – osoby, które od dłuższego czasu widzę na imprezach sound sytemowych w Warszawie i nie tylko. Część  znam osobiście (yo Lesiu, Kinga, Skieras, Wojtula, Pan Barteczek, Simon Dread!), część kojarzę tylko z widzenia – pozdrawiam Was w tym miejscu i cieszę się, że przychodzicie.

Impreza już przed 23 miała szybkie i dość ciężkie tempo. Jah Wind i Jah Love grali tłuste duby, ale mimo, że jestem maniakiem transowych utworów, których linia melodyczna może mieć 4 takty, to nie dałem się wciągnąć. Inaczej, nie potrafię wskoczyć do rozpędzonej lokomotywy, za to z chęcią się z nią rozpędzam. Aha – ComeYah naprawdę daje radę, będę obserwował i nasłuchiwał wieści.

Po przejęciu sterów przez Roots Revival przyszedł czas na słodkie reggae w postaci Grzesia Isaaca, Ijahmana Levi, było zawsze aktualne przesłanie Kingdom Rise Kingdom Falls. I’m in the dancing mood z głośników i mój mood też już był bez zarzutu. Później się rozpędziło, poszły dubplate’y i nowe produkcje. Luuubię usłyszeć “słuchajcie, ten dubplate przyszeł dzisiaj rano”, od tego jest chodzenie na sesje. Nie wszystko musi być wszędzie dostępne i poznane wcześniej, a w czasach internetu coraz trudniej o element normalnego, zdrowego zaskoczenia.  Było też muzyczna zapowiedź Bush Chemists, którzy będą na następnej edycji. Później znów Jah Wind i Jah Love dali ognia, później tune fi tune, a później… niestety trzeba było kończyć bo się 5 rano podobno zrobiła. Eh.

24 marca kolejny Dub Club. Bush Chemists przyjeżdżają, z King Generalem. Tym razem w sobotę, co, mam nadzieję, będzie ułatwieniem dla osób spoza Warszawy. Przyjeżdżajcie – warto!

Dub Club has landed!

Posted by yarecki

writer @ dubmassive.org # selecta @ Steppa Warriors Steppa Warriors # Dub and sound system addicted

1 comment

cultural warriors promoting the new album …ready to blaze faya in your region ….keep in touch …boombless