Roots nie umiera! Tak trzeba zacząć tą recenzje. a wszystko za sprawą producenta Black Star Ashera-E z Holandii, riddim bandu Fire House Crew oraz wielkiej legendy sceny jamajskiej i UK roots Vivian Jonesa. Vivian Jones to talent z niezwykłym głosem i uduchowionymi, a zarazem miłosnymi tekstami, a grał m.in. z Fasimbas Jah Shaką All Stars (płyta „Jah Works”). Współpraca z Black Star rozpoczęła się już 2009 roku, gdy po raz pierwszy się spotkali w Londynie, po czym Vivian został zaproszony do Holandii na kilka występów festiwalowych. W tym czasie doszło tez do nagrania kilku wspólnych utworów i powoli zaczęli przymierzać się do wspólnej płyty, dzięki temu dziś dostajemy 10 kawałków w konwencji roots reggae z elementami ska i dubu, a niektóre rytmy są oparte o wersje klasycznych riddimów. Płytę otwiera klasyczny roots „Chant Rastafari”, by za sprawą „Want It Fi Nothin” z gościnnym udziałem Spectaculara porwać nas w rytmie ska, a z „Now They Are After Me” zwolnić i uświadomić sobie kilka ważnych spraw i wsłuchać w piękne partie sekcji dętej. Dzięki „That Love” poznajemy Viviana w stylu lovers, w którym bardzo dobrze czuje, a słuchaczowi robi się ciepło, słodko i błogo. Następnie otrzymujemy jeden z lepszych kawałków tej płyty – „All My Life” z piękna liryką i wersją dub, gdzie bas z perkusją tworzy mocny fundament – klasyczny dubwise z melodyką, śpiewem ptaków i partią klawiszy. Kolejny utwór to „One love” z niezwykłą liryką, która wpłynie na każdą świadomą głowę, podobnie jest w przypadku kolejnego bardzo dobrego numeru tej płyty „Bhingy Dready” z elementami nyahbingi. Na sam koniec dostajemy „If The Tree Could Talk” z potężną wersją dub, która jest bardzo dobrym podsumowaniem tej zróżnicowanej płyty.
16
mar
2015