LP

Ras Mykha & Roots Ista Posse – „Rootikal Showcase” (Patate Records)

Ras Mykha & Roots Ista Posse – „Rootikal Showcase” (Patate Records)

rootsZarówno Roots Ista Posse jak i wokalista Ras Mykha  to marka heavyweight o której wspominaliśmy już nie raz – http://dubmassive.org/tag/roots-ista-posse. Tym razem mamy przyjemność przedstawić ich wspólne LP „Rootikal Showcase”, wydany dzięki Patate Records. Dwanaście solidnych utworów w ciężkim steppersowym stylu, oczywiście jak to przystało na soundsystemowe killery dostajemy 6 kawałków z wokalem Ras Mykha oraz 6 dub wersji.

Już na wstępie jak w filmach Alfreda Hitchocka   mamy trzęsienie ziemi za sprawą „Sound System Addict” o wiadomej tematyce. Kolejnym, mocnym utworem jest „Watch I-self”, który przypomina mi ich wielkiego killera „Mighty Jahovia”, dalej Ras Mykha pyta się „Are you ready” stawić czoło walce i rewolucji, by „Heavy Load” po raz kolejny rozłożyć mnie na łopatki zarówno ciężkością kawałka jak i nawijką Ras Mykha; wersja dub to już naprawdę mistrzostwo świata. Całe szczęście że Roots Ista Posse szanują ciała swoich fanów i zwalniają trochę tempa przy „Falling”, a dzięki pięknej dub wersji można oddać się medytacji. Tak docieramy do końcowego utworu „This is my life” z pięknym tekstem i śpiewem Ras Mykha.

Genialna płyta dla każdego fanatyka heavyweight steppers, porządnego basu, świetnego wokalu i świadomych tekstów.

Linki:

https://www.facebook.com/ras.mykha
https://www.facebook.com/pages/Roots-Ista-Posse/171810538164
https://www.facebook.com/pages/PATATE-RECORDS

https://soundcloud.com/roots-ista-posse/sets/ras_mykha-roots_ista_posse

Posted by Bedi in Recenzje
Brain Damage in Jamaica

Brain Damage in Jamaica

10Martin Nathan aka Brain Damage zapowiada nowy album i będzie on wyjątkowy. Dzięki przyjaźni z Samuelem Claytonem Jr, inżynierem dźwięku i światowej sławy producentem (Steel Pulse / Toots & the Maytals ) drzwi legendarnego studia Harry J Studio stanęły przed nim otworem – Martin mógł być bliżej korzenie swojego ulubionego gatunku. Wynikiem tego jest kooperacja z piątką legendarnych artystów reggae: Horace Andym, Winstonem McAnuffem, Willi Williamsem, Ras Michaelem i Kiddus I.

Premiera albumu w październiku 2015 roku. Czekamy niecierpliwie, zapowiada się niesamowita płyta!

Linki:

Home

Home

 

Posted by yarecki in News
Powrót stylu dubadub – Stand High Patrol „A Matter of Scale” LP

Powrót stylu dubadub – Stand High Patrol „A Matter of Scale” LP

Wydany w 2012 debiutancki album francuskiego składu Stand High Patrol „Midnight Walkers” spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem – zaserwowali nam na niej swoją oryginalną mieszankę muzyczną, którą sami określili jako dubadub – tygiel różnych beatów, od hip-hopowych po taneczne, od kontemplacyjnych po ciężkie klimaty, wszystko spojone basem i duchem dubu.

Album artwork by Kazy Usclef

Album artwork by Kazy Usclef

Nowy album to 13 kompozycji nagranych w domowym studiu w przeciągu roku, a na nich powrót stylu dubadub, w którym przekraczają kolejne granice w eksplorowaniu muzycznych obszarów. I robią to bardzo odważnie, kierując się w stronę minimalnych aranżacji (piękne ballada „Sleep On It”, digitalowy „Routine”) czy jazzowych wstawek i kompozycji („Tempest”, „Geography”). Właśnie ta strona albumu zachwyca mnie najbardzie – kombinacja trąbki, basu, szeleszczących talerzy, subtelne dźwięki pianina, brzmi to naprawdę pięknie…Oczywiście „dubadub musketeerz” nie zapomnieli również jak poderwać ludzi z krzeseł – czy to przy pomocy bujających „Gambling Johnny”, hiphopowego „Ruckus”, czy ciężkimi dubami – „Warehouse”, „The Bridge” czy „The Tunnel” zadowolą fanów mrocznych i ciężkich klimatów.

Wokalnie Pupajim poszedł jeszcze dalej, niż na poprzednim albumie, jego nietuzinkowy głos pięknie wpasowuje się w muzykę i przy tak ciekawych kompozycjach może zaserwować nam całe spektrum barw. Świetnie słychać to choćby w bujającym „No Matter How Long It Takes”. Tekstowo także jest różnorodnie, podobnie jak na pierwszym albumie – od poważniejszych tematów do luźniejszych, o rutynie, z której nie można się wyrwać, jak i o wesołej podróży przeładowaną sound systemem ciężarówką.

Największą sztuką przy kreowaniu różnorodnych albumów jest dla mnie wbrew pozorom spójność, aby pomimo tak dużej muzycznej mikstury wszystko brzmiało nie jak jakaś składanka, aby było oparte na czymś, co klei tą różnorodność. Artyści mają różne sposoby, aby to osiągnąć, a jednym z nich jest posiadanie własnego stylu. Stand High Patrol już go ma, nazywa się dubadub i nie zna muzycznych granic.

Linki:

Homepage




 

Posted by yarecki in Recenzje
Kalina in Dub – „Second hand”

Kalina in Dub – „Second hand”

kalinaW naszym kraju dubowych live actów jest jak na lekarstwo i tym bardziej dziwi fakt, że gdy pojawia się taki projekt to jest o nim w dubowym światku cicho. Dziś tą ciszę chcę przerwać projektem Kaliny – człowieka, który występował m.in. w reggae-owym Arkaparku, jungle-owym Hajer Boss czy punkowym Hercklekocie. Sam o sobie pisze, że jest producentem, autorem, tekściarzem, wokalistą, a projekt Kalina in Dub to jego pierwszy solowy projekt, klimatycznie ukierunkowany w stronę muzyki dub. Na naszej scenie mało jest takich ludzi jak on – „one man army”, żyjący muzyką. Do tego tak kocha dub, że postanowił za wszelką cenę zrealizować ten projekt.

Płyta „Second hand” składa się z 14 kawałków, a dokładniej remixów, których wspólnym mianownikiem jest szeroko pojęty dub. Płytę otwiera leniwy kawąłek „Ktoś czeka”, gdzie Kalina serwuje nam klimaty rodem z Azjii, mogące wprowadzić w nastrój medytacyjny, podobnie zresztą jest w „Dub” – ten kawałek grany przez Jamala w remixie Kaliny zyskuje na mocy a piękną partię melodiki gra sam Kalina. Kolejny utwór to remix Dub Syndicate „Fire Burnning”, który pozostawia nas w bujającym klimacie z całą gamą pogłosów i efektów – miód na uszy. Z niespodzianek – na płycie pojawia się gość i jest to Bajka z Fire In The Hole w kawałku oryginalnie nagranym na płytę Hajer Boss, tutaj pięknie płynie na dubowym podkładzie, co prowokuje pytanie dlaczego jej tak mało w dubowej muzyce. W tym kawałku warto też zwrócić uwagę na dobrą partię saksofonu nagraną przez Janusza Makowskiego. Docierając do 5 utworu Kalina stawił czoła polskiej legendzie reggae tj. Izraelowi – „See I&I” to bardzo dobra wersja wchodząca w klimaty około dubstepowe, z czarującą melodyką. W kolejnym remixie znów spotyka legendę, tym razem UK dub – Alpha&Omega i „Meditation Rock” to jeden z moich faworytów tej płyty, posłuchajcie jakiego pazura dostaje ten pozornie łagodny kawałek. Dochodzimy do połowy płyty i dubstepowe klimaty zaczynają królować, na co dobrym przykładem jest  „W Korbielowie” oraz klasyk Boba Marleya „Mr Brown”, przypominający mi produkcyjnie Radikala Guru, co daje nam imprezowego killera. Kolejny kawałek „Nie ma nic” to remix Hecklekota, czyli punkowej kapeli w której śpiewał Kalina, tutaj dostajemy solidny dub z mocną linią basu z przestrzennymi efektami  i konkretną liryką (naprawdę warto wsłuchać się w tekst). Podobnie jest w kawałku „Na szczycie” Grubsona, tu wokale są zdawkowe a trochę szkoda bo tekst jest również bardzo dobry. Byliśmy „Na szczycie” by teraz iść w stronę „Świętego szczytu”, klasyka Kryzysu i w nim Kalina wyśpiewuje ten dla wielu ważny tekst, natomiast jeśli chodzi o muzykę wszystko brzmi ze sobą idealnie, czego do końca nie mogę powiedzieć o „Dreadman”,  który jak dla mnie jest bardzo rwany i tylko dzięki Bajce na wokalu, po raz kolejny skradającej moje serce, wracam do tego utworu. Zbliżając się ku końcowi dostajemy kolejny klasyk pewnego pokolenia – „Centrala” Brygady Kryzys (kolejny mój faworyt). Po pierwsze,wokal Kaliny idealnie tu pasuje, a po drugie to muzyka ma w sobie tyle zmian, iż po pierwszym przesłuchaniu wiesz że będziesz słuchał go wiele razy – tak wciąga ten kawałek. Ostatni utwór to „Słoneczko” Konopians z którym mam problem, bo oryginał bardzo lubię a tu mi coś uciekło – może za mało wokalu.

Podsumowując kto nie słyszał o Kalinie w krainie zwanej dub, niech szybko to nadrobi i zaprasza go na koncerty lub na nie idzie – tej muzyki najlepiej słucha się na żywo, gdzie Kalina może pozwolić sobie na więcej. Jeśli lubisz dużo basu, pełną gamę efektów i pogłosów to musisz mieć tą płytę!

 Linki:

https://www.facebook.com/kalinaindub

Posted by Bedi in Recenzje
Ras Tweed – „Mek A Raise”

Ras Tweed – „Mek A Raise”

10402788_728700397222988_9090329936686887177_nLabel Salomon Heritage wydał LP jednego ze swoich ulubionych wokalistów – Ras Tweeda, który ma na swoim koncie niezliczoną ilość występów m.in  z Kruder & Dorfmeister, Rockers Hi-Fi, Overproof Soundsystem czy Kirilem Dżajkovskim – to człowiek dosłownie żyjący muzyką.

Płyta „Mek A Raise” to zbiór 10 kawałków (5 wersji z wokalem Ras Tweeda + 5 wersji dub). Za stronę muzyczną odpowiedzialni są Murray Man, Chazbo, Kibir La Amlak, Hugdanjahman. Nie zabrakło też gości na wokalu – w „Make a Raise” Ras  Tweeda uzupełnia Mulu, znana z występów z Kibir La Amlak, jej głos pięknie współgra z głosem Tweeda, który śpiew łączy z mówieniem w stylu dub poetry. W „Lion Paw” również pojawia się gościnnie Nish Wadada,  ten kawałek to dla mnie jeden z najlepszych na tej płycie. Mocnym akcentem jest „I am that I am” z piękną liryką, harmonią i mocnym rytmem, zresztą muzycznie płyta stoi na bardzo wysokim poziomie, co z głosem Ras Tweeda tworzy genialne połączenie. Każda wersja dub która to dobre efekty i bas, który rezonuje w głowie na długo. Cieszy mnie bardzo, że taki świetny wokalista jak Ras Tweed w końcu wydał swoją solową płytę i może pokazać na niej swoje wszystkie atuty!

Linki:

https://www.facebook.com/pages/Salomon-Heritage/178376032181688




Posted by Bedi in Recenzje
Dub Dynasty – „Thundering Mantis” (LP)

Dub Dynasty – „Thundering Mantis” (LP)

ASLP002-FRONT-800-562x562Dub Dynasty powracają. Po debiutanckim albumie label Steppas Records był bardzo aktywny i dał nam sporo ładnych singli, granych na soundach na całym świecie. No i w końcu przyszedł czas na pełen album!

„Thundering Mantis” pod pewnymi względami jest podobny do pierwszej płyty „Unrelenting Force”. Po raz kolejny mamy silne głosy: wojowniczego Ngoni, Rass Tinny’ego, Wellette Seyon, Prince’a Davida czy duchowego guru Mooji. Dostajemy także kawałki instrumentalne i dub wersje wokalnych. Ale dla mnie ten album jest dużo bardziej dojrzały, niż pierwszy. Wydaje mi się, że „Unrelenting Force” jest bardziej dla miłośników surowego stylu steppersów. „Thundering Mantis” ma coś więcej – od medytacyjnego śpiewu Wellette do niesamowitych instrumentali Dona Fe, od spokojnej narracji Mooji do mocnego przekazu Ngoni’ego. Od łagodnej pieśni („Blessed Ithiopia”) przez beat w stylu afrykańskim („Ever Powering Medicine”), potężny „Thundering Mantis” do niesamowitego, bująjącego „Blessings” z Cian Finnem (mój numer 1 z tej płyty!). Kawałki mają mnóstwo pięknych, świetnie zaaranżowanych partii dęciaków, melodiki czy bębnów, nie wspominając o niskich częstotliwościach. I to jest tutaj najlepsze – różnorodność tego albumu spojona przez unikalny, wyrazisty styl Dub Dynasty. Ciągle można się dać zahipnotyzować pętlami 4×4 i dubową przestrzenią ech i reverbów.

Dub Dynasty powracają i są w znakomitej formie, niczym na jakiś muzycznych sterydach. Mam nadzieję, że maję tego duży zapas na kolejne albumy.

Linki:

www.steppas.com

Posted by yarecki in Recenzje