Universal Egg

Karrot Kommando przedstawia kolejną porcję dubowych czarów i zaklęć Ragany

To już druga płyta formacji Ragana – transowy, medytacyjny Dub zagrany przez muzyków czołowych polskich formacji reggae, spowity masą przestrzennych i brzmieniowych efektów. Ich debiut, który ukazał się ponad rok temu, za pośrednictwem brytyjskiego wydawnictwa Universal Egg, mieli okazję poznać miłośnicy Dubu na całym świecie.
ragana1

Było to dla nas zaskoczenie – opowiada basista Tomasz Krawczyk – Chcieliśmy tylko spróbować zrobić dubowy album według pewnej receptury. Nie spodziewaliśmy się, że będzie to można kupić w Japonii, czy posłuchać w brazylijskim MTV. Na pewno dodało nam to pewności siebie przy tworzeniu drugiego krążka.

Podobnie jak w przypadku pierwszego longplaya, jego „udubowieniem” zajął się personel markowego warszawskiego Studio AS One. Activator Mario Dziurex i Jarek „Smoku” Smak gęsto osnuli instrumenty magią współczesnej technologii studyjnej.

EMT, AMS Neve, Korg SDD 1000, KORG Kaoss – wymienia użyty do tego sprzęt, pracujący przy albumie Activator Mario Dziurex – z brzmienia też jesteśmy dumni. Jest surowe i solidne jednocześnie. Miksy są odważne ze zdecydowanie wysuniętą do przodu sekcją.

Album nosi tytuł „A Long Delay Ago”. Wydawany jest nakładem krakowskiego wydawnictwa Karrot Kommando specjalizującego się w muzyce alternatywnej. Już 1 marca 2010 będzie go można kupić na płycie w sklepach muzycznych lub w postaci plików MP3 i FLAC na witrynie wydawcy – www.karrot.pl.

Pod adresem www.karrot.pl/alongdelayago wśród materiałów promocyjnych znajdziecie już teraz darmowe fragmenty utworów jakie znajdą się na płycie oraz utwór Sweet Lover promujący wydawnictwo w całości.

Teksty obracają się wokół wielu tematów. Ale jest to przede wszystkim płyta pełna miłości i to przesłanie w tekstach jest najważniejsze – mówi wokalistka Jahga, której głos jest jednym ze znaków rozpoznawczych zespołu. Poza Raganą rodzimi słuchacze znają ją z brzeskiego zespołu Lion Vibrations, a zagraniczni niedługo poznają ze współpracy z Adrianem Sherwoodem – Ta miłość zawsze wygrywa niezależnie jaką przybiera formę, czy dojrzałą, czy prostą, dziecinną i naiwną – tłumaczy – W naszej muzyce i tekstach można wyczuć duchowe przesłanie, czystą, świeżą i prostą intencję, odniesienie się do wnętrza człowieka. Inspiracja pochodzi ze źródła.

Media patronujące płycie:

  • Radio Euro
  • rrr.com.pl
  • dubmassive.org
  • students.pl
  • wradomiu.pl
  • www.BB365.info
  • dlastudenta.pl
  • reggaenet.pl

W internecie:

Posted by Bedi in News
Zion Train – „Orginal Sounds of the Zion”

Zion Train – „Orginal Sounds of the Zion”

Original-Sounds-of-the-Zion1Od tej płyty zaczęła się moja historia z dubem. W momencie, gdy ją usłyszałem zmieniło się moje podejście do muzyki. Poznałem moc basu i pięknie współgrającą sekcję dętą, dzięki której odkryłem wiele innych ciekawych projektów m. in Love Grocer, Ital Horns. Frontaman Zion Train Neil Perch wydał tą płytę w 2002 roku, we własnej wytwórni płytowej Universal Egg. Na „oryginalne dźwięki Syjonu” składa się 12 kompozycji, gdzie każda to inny świat dubu lecz płyta nie traci na tym, a wręcz przeciwnie – tworzy idealną całość. Płytę otwiera „Zion High” z wokalnym udziałem Dubdaddy, utwór ten zremiksował także Activator Mario Dziurex i tu pojawia się idealnie wpasowującą się sekcja dęta Crispy Horns. Utwór drugi „Ellas Melody” to uspokajacz z pięknymi pogłosami i echami w stylu Percha, który niemiłosiernie uskutecznia je na koncertach. Oczywiście nie można zapomnieć o sekcji dętej -bez niej Zion Train to by nie było to. Trójkę na płycie ma kawałek, który zawładnął mną bezgranicznie, to hołd dla wszystkich dubowych zawodników z Wielkiej Brytanii „Hailing Up the Selektor”. Czwóreczka to „Do U See Love” – housowe oblicze Zion Train za którym nie przepadam, lecz dzięki wokalnemu wsparciu Molary kawałek nabiera rumieńców. Kolejny kawałek to „Blessed Is He” w którym Levi Roots wychwala Najwyższego w rytm pędzącego pociągu do Syjonu. W połowie płyty objawia się kolejne housowe wcielenie Zion Train „Beatmass”, które w „Beatiful Children” zostaje kontynuowane lecz tu Molara swoim głosem uspokaja pędzącą machinę. Ósmy kawałek to dźwiękowa rewolucja zarówno od strony wokalnej, którą reprezentują Dubddada z Molarą, jak i muzycznej, gdzie wszystko jest na swoim miejscu jak w dobrym dubie być przystało. „Love Revolutionary” to kolejny klasyk z  tej płyty. Numer dziewiąty to także klasyk „Kings of the Sounds and Blues” znów w roli głównej z Molarą i Dubdaddą, a do tego sekcja dęta i jesteśmy rozłożeni na łopatki. Dziesiątka to „Behold The Rainbow” znów z Dubdadda, lecz klimat kawałka jest tu mroczny, co wzmacnia jego moc przypominając pędzący francuski TGV. Numer przedostatni to „Peace&Justice”, który swoim głosem upiększyła Molara, natomiast na koniec Perch zafundował nam „Trzęsienie ziemi” zarówno w przenośni, jak i w rzeczywistości. Po tym kawałku można powiedzieć, że dojeżdżamy do Syjonu i poznajemy jego oryginalny dźwięk. Moim zdaniem jest to jak na razie najlepsza płyta Zion Train, dzięki Molarze, Coddowi, Marcusowi, Dubdaddzie oraz niezastąpionej sekcji dętej Crispy Horns. Płyta ta mimo już 7-letniego starzu ciągle ma swoją moc i świeżość, jest to pozycja obowiązkowa dla każdego dub maniaka.

Posted by Bedi in Recenzje